Starałam się je powstrzymać jednak na daremnie ,ponieważ po moim policzku popłynęło kilka łez. Starłam je szybko żeby brązowooki ni mógł ich zauważyć. To zdjęcie bardzo mnie wzruszyło . Zazdrościłam mu tego prawdziwego szczęścia w rodzinie. On to miał , a ja ? Ja miałam rodziców bardziej dbających o swoja reputacje niż o mnie . To było powodem bardzo wielu naszych kłótni myśleli że mnie dobrze znają ,ale gówno prawda . Wiekszość czasu są w swoich podróżach biznesowych.Moje przemyślenia przerwał Justin .
-Napijesz się czegoś ? - zapytał .
-Moge prosić o szklankę wody? - zapytałam niepewnie.
-Tak już ide poczekaj tu na mnie. - powiedział szatyn wychodząc z pokoju.
Staraliśmy się normalnie rozmawiać ale nie dało się nie po tym co widziałam kiedyś powodem dla którego nasza przyjaźń znikła. Tak dobrze słyszeliście przyjaźniłam się kiedyś z Justinem.
*Retrospekcja*
-Justin idziemy dzisiaj do parku?- zapytałam.
-Nie..nie moge musze coś załatwić - odpowiedział lekko zdenerwowany.
-Lis no bo ja... ja już musze isć.Cześć dodał po czym szybko się oddalił. Zastanawiałam się co się dzieje nigdy nie zachowywał się w ten sposób. A z racji tego ze zawsze byłam ciekawska poszłam za nim szłam tak kilka minut starając się aby mnie nie zauważył.W końcu doszliśmy do jakiegoś magazynu.Justin wszedł do środka zostawiając drzwi otwarte podeszłam do nich aby coś zobaczyć i usłyszeć zobaczyłam szatyna z jakimś gościem, on dawał mu jakąś torbe z białym proszkiem... zaraz zaraz przecierz to narkotyki !!! Usłyszałam fragmęt rozmowy.
-Pamiętaj nie możesz wziąść niczego dla sb bo jest to wyliczone dla naszych klientów. -powiedział ten w garniturze .
-Dobrze rozumiem nie chce się w to pchać a potem kończyć jak ludzie którzy wiszą ci pieniądze.
-Widzę że jesteś mądrym chłopakiem a teraz idź . Po wypowiezeniu tych słów Justin opóścił magazyn a ja schowałam się za drzewem.
* koniec retrospekcji*
Nie zauważyłam nawet kiedy po policzkach zaczęły mi płynąć łzy już tak dawno tego nie wspominałam. W tej chwili do pokoju wszedł brązowooki. Gdy mnie zobaczył od razu zapytał :
-Lisi co się stało? - Boże nie nazywał mnie Lisi od 1 liceum. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Cholera czemu ja jestem dziś taka uczuciowa? Na mój nagły wybuch Justin natychmiast przytulił mnie do siebie....
-----------------------------------------------------
PRZEPRASZAM NAWALIŁAM Z TREŚCIĄ ROZDZIAŁU I DODANIEM MIAŁ BYĆ WCZORAJ WIECZOREM , Ale BYŁAM Z RODZICAMI U ZNAJOMYCH. Następny należy do Natalii więc to tyle i do 4 :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
hej ;* świetny rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://blackangelcrazy.blogspot.com/ zapraszam do mnie ;)
Dobrze Ci idzie, wciągające ;) Czekam na następny <3!
OdpowiedzUsuńjej dawajcie następny <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego ;*
OdpowiedzUsuńświetny :)) czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńTo było powodem bardzo wielu naszych kłótni myśleli że mnie dobrze znają ,ale gówno prawda.
OdpowiedzUsuńXDDD Lubie to.